Manchester United po rocznej przerwie wrócił do Ligi Mistrzów i na inaugurację nowego sezonu Champions League przegrał na wyjeździe z PSV Eindhoven 1:2 (1:1). Czerwone Diabły nie dość, że poległy, to na dłuższy czas straciły Luke'a Shawa, który złamał nogę. W pozostałych spotkaniach grup A i B bez niespodzianek – wygrane PSG, Realu Madryt oraz Wolfsburga.
Manchester United na piłkarskie salony w Europie wrócił po ponad rocznej przerwie. W porównaniu z ostatnim meczem, w kwietniu 2014 z Bayernem Monachium, w wyjściowej jedenastce ostało się zaledwie dwóch piłkarzy – David De Gea oraz Chris Smalling. Wszystkie kamery skierowane były jednak na Memphisa Depaya, dla którego było to spotkanie przeciwko drużynie, w której się wychował.
Gola Depaya tylko na pocieszenie
W ostatnim sezonie 21-latek wywalczył z PSV mistrzowski tytuł, przy
okazji zostając królem strzelców. We wtorek miejscowi kibice nie
cieszyli się jednak z jego trafienia. Depay w 41. minucie popisał się
kapitalną indywidualną akcją, oszukał dwóch rywali i precyzyjnym
strzałem wyprowadził United na prowadzenie. Przed przerwą gospodarze za
sprawą Hectora Moreno doprowadzili jednak do wyrównania, ale tego
zawodnika nie powinno być już na murawie.
Meksykanin w 15.
minucie bezpardonowo zaatakował bowiem Luke'a Shawa, łamiąc lewemu
obrońcy Manchesteru nogę. Wyglądało to okropnie, ale sędzia Nicola
Rizzoli nie pokazał Moreno nawet żółtej kartki. Tak czy siak gol strzelony do szatni dodał gospodarzom skrzydeł i po przerwie to PSV było stroną atakującą.
Efekt? W 57. minucie znakomite dośrodkowanie Maxime'a Lestienne'a na gola zamienił Luciano Narsingh. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Marcos Rojo zagapił się w tej sytuacji. Więcej goli w Eindhoven już nie padło więc United nie najlepiej wspominać będzie powrót do Champions League.
W drugim spotkaniu grupy B Wolfsburg pokonał na swoim stadionie CSKA Moskawa 1:0. Jedynego gola strzelił kupiony z Schalke 04 Gelsenkirchen Julian Draxler. Piłkę w pole karne wrzucił Max Kruse, a nowy nabytek Wilków na raty pokonał Igora Akinfiejewa – pierwszy strzał bramkarz gości jakimś cudem jeszcze obronił, ale przy dobitce nie miał już szans.
Nieskuteczny Ibrahimović, hat-trick Ronaldo
Emocji nie zabrakło także w meczach grupy A. Zlatan Ibrahimović, podobnie jak Depay, zagrał przeciwko klubowi, w którym się wychował. W przeciwieństwie do Holendra na listę strzelców się jednak nie wpisał, ale PSG i tak bez kłopotów uporało się z Malmoe.
Ostatecznie paryżanie wygrali 2:0, ale znakomitych sytuacji do okazalszego zwycięstwa nie brakowało. Sam Ibrahimović zmarnował dwie stuprocentowe okazje, ale Szweda wyręczyli Angel Di Maria oraz Edinson Cavani. Ten pierwszy po nieudanej pułapce ofsajdowej rywali nie zmarnował sytuacji sam na sam, ten drugi wykorzystał kapitalne podanie "Ibry" i głową z bliska ustalił wynik spotkania.
Planowe zwycięstwo PSG, planowe także Realu Madryt. Królewscy na Santiago Bernabeu podejmowali Szachtar Donieck i wygrali 4:0. Trzeba jednak przyznać, że przyjezdni nie mieli szczęścia. Przy pierwszej bramce Karima Benzemy prosty błąd popełnił bramkarz Andrij Pjatow do spółki z Jarosławem Rakyckim, a przy drugim sędzia Ivan Bebek podyktował rzut karny za zagranie ręką, którego nie było. Jedenastkę na gola zamienił Cristiano Ronaldo.
Jakby tego było mało przed trafieniem Portugalczyka za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Taras Stepanenko. Ukraińców "dobił" jeszcze Ronaldo. I to dwukrotnie. Najpierw po raz drugi wykorzystał rzut karny, a później dobił potężny strzał Marcelo, kompletując w ten sposób klasycznego hat-tricka. W sumie CR7 ma już 80 goli na koncie w Lidze Mistrzów.